Na wstępie napiszę, że specjalistką w tej dziedzinie nie jestem. Do chemika też mi daleko. Jednak nic tak dobrze na mnie nie działa jak kremy samodzielnie robione. Ale muszę zaznaczyć, iż kremy kręcę albo z półproduktów, albo z hmm, zestawów "zrób sobie to sam". Tym razem pokażę wam, że robienie kremu jest proste. Do instrukcji ze strony producenta zrobiłam własny step. Opis wygląda dość przerażająco, ale mam nadzieję, że zdjęcia udowodnią, że to nic trudnego.
Tym razem zamówiłam delikatny krem z kwasami PHA. W zestawie otrzymałam:
Składniki fazy olejowej:
4 g MGS
3 g alkoholu cetylowego
15 ml maceratu z herbaty
15 ml oleju rafinowanego z owoców róży
Składniki fazy wodnej
1 g kwasu laktobionowego
3 g glukonolaktonu
5 g wodorowęglanu sodu
oraz papierki lakmusowe, pakowanie na krem, oraz strzykawki
Trzeba pamiętać, aby mieć przygotowany spieniacz do mleka/ mieszadełko. Dwie wysokie, duże szklanki lub inne pojemniki. Także można użyć konserwantu (u mnie FEOG).
Brzmi przerażająco, ale w rzeczywistości wykonanie jest bardzo proste. Polecam wygospodarować sobie miejsce niedaleko kuchenki oraz zlewu.
Wszystko wykonujemy zgodnie z zaleceniami producenta. Jednak ja nie robię jednego kremu, ale zawsze 3 na raz.
Do zlewki (lub dużej szklanki) wlewamy 63 ml wody.Dodajemy kwas laktobinowy (zaskoczyło mnie to, że jest w postaci stałej) i glukonolakton. Dodajemy odrobinkę (dosłownie!) wodorowęglanu sodu. Sprawdzamy przez zanurzenie papierka lakmusowego w roztworze jego odczyn. Jeżeli nie wynosi on 4, a wciąż mniej, ponownie dodajemy odrobinę wodorowęglanu sodu. Gdy uzyskamy ph 4 możemy przejść do następnej części.
Do drugiej zlewki wsypujemy MGS i alkohol cetylowy. Umieszczamy obie zlewki w kąpieli wodnej. Gdy MGS i alkohol się rozpuszczą, dolewamy macerat i olej. Gdy stanie się klarowna wyjmujemy zlewki i powyższą substancję wlewamy do szklanki, która zawiera m.in wodę. Mieszamy mieszadełkiem dopóki nie uzyskamy kremu.Gdy już go uzyskamy możemy dodać ok. 7 kropel FEOG lub dwie krople olejku eterycznego. Jednak ten krem ma dość neutralny zapach, więc nie jest to konieczne. Przekładamy do pojemniczków.
Krem gotowy do użycia. :-)
Obietnica producenta:
"Bardzo delikatny krem nawilżający, przeznaczony do cery suchej, wrażliwej, z problemami naczynkowymi, do stosowania także pod oczy. Zawarte w nim kwasy PHA głęboko nawilżają skórę, działają przeciwzmarszczkowo, przeciwrodnikowo. Macerat z zielonej herbaty działa przeciwstarzeniowo, poprawia funkcjonowanie i wygląd skóry, wzmacnia ściany naczyń krwionośnych, co zapobiega powstawaniu "pajączków". Olej z róży działa regenrująco i wzmacniająco, nadaje skórze właściwą odporność.
Czy te obietnice zostały spełnione?
Krem jest delikatny, nawilża. Jest bardzo lekki, więc dla sucharków może się okazać zbyt mało nawilżający. Nie pozostawia tłustego filmu na twarzy, więc doskonale nadaje się pod makijaż. Także nie szczypie w oczy, szybko się wchłania. Moja czerwona "plama" jest mniej intensywna. Sama skóra jest delikatna, gładka bardziej mięsista. Jestem zadowolona. Doskonale się sprawdza jako krem na dzień. O kremie na noc napiszę niebawem.
Może również go używałyście? Jaki jest wasz ulubiony krem na dzień?